Najnowsze wpisy, strona 21


*
Autor: mruczanka
06 czerwca 2004, 17:23

Akacje już przekwitają. Lecz czarny bez wciąż wyciąga ramiona z ogrodów i choć gardło z żalu za akacjami się ściska, to bez głaszcze prawie, że równie czule.

^^^^^^^^^^^^^

Wracam od Żony z pracy. Jej szefostwo, mimo, że ma ponad 50-tkę na karku nie dałoby rady przejść nawet przedszkola. Dziś Kotuś miała mieć zmianę do 12:00, lecz się na miejscu dowiedziała, że ma zostać do 20:00. Byłam Jej zawieźć obiadek.

^^^^^^^^^^^^^

akacje.

przekwitają.

jak się na to godzą?

bez żalu?

^^^^^^^^^^^^^^

Nie pytajcie, sama nie wiem.

W piątek z pracą poszło świetnie. Pierwsze miejsce-i od razu za mną dzwonili, żeby przyjść. Ale ja nie chcę. Bo tak.

Sobotni rajd-również super. Będą zdjęcia.

^^^^^^^^^^^^^^^

smutek. idę ulicą. idzie ze mną słońce. łapie za stopy. rozjaśnia włosy.kobiety kobiety się czasem smucą. bez powodu niestety. chodzą i marudzą. niedzielne popołudnie czyste i pachnące. czerwcowe lilie niewinnie kuszące. kobiety zasmucone. czerwcem odurzone. kobiety senne. zwiniete na kanapie w kłębek.

idę spać. dobranoc.

^^^^^^^^^^^^^

W poniedziałek odziane w białe koszule ruszamy z Żoną na poszukiwania. Może gdzies jest taka praca-dla Nas.

Before the war(before the szukanie pracy)
Autor: mruczanka
03 czerwca 2004, 18:36

Dziś zakupiłyśmy cudowne żelazko za 29,90 w Tesco. Żona mówi, żeby nie chwalić dnia przed zachodem słońca..Ale póki co działa i pięknie puszcza parę. Puffffff  Brak żelazka był ostatnim pretekstem, by siedzieć w domu, zamiast ruszyć w miasto i szukać pracy(bo czym ja wyprasuję koszulę..). We wtorek kupiłam koszulę. Dziś żelazko. Jutro idę szukać jelenia, który mnie zatrudni.( w tle komentarz Żony :"nonononono. Bez przesady")

Rebelko, nie mam gg, więc niestety nie mogłam z Tobą pogadać o wklejeniu zdjęcia. Ale i tak po odebraniu zdjęć od fotografa zdecydowałam, ze lepiej je schować do szuflady. Żona wyszła piknie a ja...............hi-hi. Żona znowu się złości:) (Że się oczerniam na forum:))

W sobotę jedziemy do Poznania na rajd. W imię Ojca i Syna. Wikuś, puścimy kartkę jak szczęśliwie dojedziemy.

Teraz będę kończyć, bo Żona zobaczyła że tu zainstalowany jest Quake. Dajmy Jej trochę pograć.

Editek, Editek, Ty jesteś taka tajemnicza, że ja nic nie wiem-dobrze jest, czy źle jest?

Smutek
Autor: mruczanka
01 czerwca 2004, 13:48

Gałązka bluszczu... ja ją cap!.. a ona mi mały deszcz prosto w twarz...I sobie tu szłam i myślałam, czy skoro słońce jest, to może taka mała tęcza rozbłyśnie mi w kropli na czole, czy mogą się kryć takie małe tęcze w morzu łez?

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

W pracy u Żony chodzi o to, że rzucają w nas błotem.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Boję się zacząć szukać pracy. boję się ubrać jak dorosła, wziąść pod pachę moje CV i udowadniać ludziom, że warto mnie zatrudnić. Dziś Dzien Dziecka. dobra wymówka, żeby zostać w domu. Jeszcze zdążę. Zdążę zmarnować czas, by się obudzić pod koniec miesiąca i stwierdzić że nie mamy za co żyć. Brr....Żona, Żona!! Nigdy bym Ci tego nie zrobiła.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Zakazany owoc znów krąży nad głową. Bolesne marzenie. Instynkt macierzyński nie do wyplenienia.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Chyba dobra ze mnie Żona. Tylko bezrobotna. Z własnej chęci. 

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Takie gorące noce bez piżamy owocują nieznanymi podróżami

w głąb ciała.

Uwielbiam jak kołyszesz.

Uwielbiam widzieć, niczym malarz. Proporcje.

Proporcje. Ile nas. Ile świata. Idealne.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Kochanie już idę do Ciebie. No widzę, jak patrzyszi mówisz, "Jestem z Tobą. Damy radę." I wstyd mi trochę, że jestem wciaż taka tchórzliwa i drżąca. a Ty mówisz:"Jesteś wspaniała. Robisz wszystko tak jak wymarzona Żona." Więć pójdę, odbiorę Cię z pracy. I ucałuję i spytam "Jak minął dzień?" Niech sobie patrzą.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Bez tytułu
Autor: mruczanka
31 maja 2004, 14:28

Czy zna ktoś sposób, jak ustrzec się przed złem, sączącym się z zagubionych ludzi? Muszą być przecież zagubieni, muszą, bo przecież jak mozna być tak zwyczajnie złym ? musieli się bardzo pogubić. Tylko dlaczego próbują zaszkodzić akurat nam? Niestety nie mogę schować Żony przed Jej znajomymi z pracy. Niestety.........

Blue with one green point
Autor: mruczanka
29 maja 2004, 15:50

Dzień zaczął się wcześnie. Budzę się ok. 6:00 i kompletnie nie wiem co robić. Gdy Zona śpi czuję się przez chwilę tak, jakby świat nie istniał. Dopóki się nie obudzi chodzę po domu przerażona....Mechanicznie myję zęby, oglądam swoje doniczki z kwiatkami i zastanawiam się co dalej? Rzuciłam pracę, leczę dziedziczną depresję, czasem nie czuję się na siłach sama chodzić po mieście..Czasem nogi mi drżą i jestem mokra ze strachu.. Trzeba zaprzeć się, upchać w garniturek i zacząć walczyć. Tylko gdzie ja znajdę tę pracę? Zupełnie nie wiem co miałabym robić. Najlepiej mi wychodzi sadzenie kwiatków w doniczkach. I tym podobne rzeczy. Żona obudziła się ok. 8:00 i spojrzała jednym okiem na zegarek. Dla niej to środek nocy. Na policzku odcisnięta poduszka. "Ja chcę jajko na mientko". Tego właśnie potrzebowałam. Kierunku. Od razu przestaję się dołować. Prosta czynność zajmuje mnie po końcówki włosów. Zero myslenia. Całą sobą poszłam gotować Jej to jajko. 

Jutro niedziela. Ma być słonecznie.Więc jadę do rodziców na cały dzień. Żona powiedziała :"Jasne, że będę tęsknić. Ale chcę żebyś pojechała. Nie możesz tu sama siedzieć i się smucić". Tak. Bo Moja Biedronka w niedziele wraca z pracy ok.21:00 niestety. Więc pojadę. Spakuję czerwone klapki(dodatek do gazety), strój kąpielowyw kwiatki(z Biedronki) i kapelusik(Deichmann, ho-ho:). Rozłożę się na balkonie wśród gałęzi śliwki-całej w mszycy, wśród wysokich lip i milona kwiatków w ogródku Mojej Mamy. Będę pić kawę i smutnie zaglądać do kubka. A na jego dnia buziunia Żony. Ach,....jak ja smucę..Ale taki mam dzień.

U rodziców pięknie jest. Prawdziwa wieś. Zielono. Wydaje mi się zawsze, że tej zieleni aż za dużo, bo dla mnie ona bezcenna jest. To coś, czego nie mam na codzień. Coś odświętnego.

A teraz idę powoli do domku. Możę jeszcze złapię trochę słońca? Ach, Żona, Pracusiu Mój! wRACAJ JUŻ!!

 

Bez tytułu
Autor: mruczanka
27 maja 2004, 12:18

Idziemy z Zonka na proszony obiadek. Zonka ma okularki typu Holywood na nosku. Wyglada tajemniczo i ponetnie. Potarla mi noskiem o rekaw swetra. Wzruszylam sie. Chyba pojdziemy. Czeka na nas kalafior zapiekany w buleczce i makaron w sezamie....

Jak dobrze pojdzie, to moze wkleje nasze zdjecie z Zoo. Jak tylko Zona sie zgodzi. Na razie mowi:"O nie."

hmm..czy Powroty to Ty Zycie? Edytka, why zrobilas delete?

Fanaberko, jak sie wstawia zdjecie na bloga?

Bez tytułu
Autor: mruczanka
25 maja 2004, 11:46

Przychodzą takie dni..trzeba się zmierzyć z potworem..brr. Idę do jaskini lwa. Przydałaby się Xena za towarzystwo.

W wolnym tłumaczeniu oznacza to że idę do pracy swej. A byłam tam ostatni raz 1,5 m-ca temu. Od tamtej pory, z powodu tego że praca była tak cudowna i działała na mnie wybitnie prozdrowotnie-byłam na zwolnieniu chorobowym. L4 kończy się w czwartek. Idę negocjować miesiąc urlopu.

Xena gdzie jesteś?

Koming bak hołm is wery nais.
Autor: mruczanka
24 maja 2004, 16:22

Dziś rano wróciłam do Wrocławia. Teraz na weekendy jeżdżę do rodziców, w ramach terapii,..no żeby zobaczyć że jeszcze żyja, bo obsesyjnie się boję chorób i śmierci, i płakałam tu we Wrocławiu, że latka lecą i że jak Oni odejdą, moi rodzice, to będzie koniec świata. i tak płakałam, a był to płacz co zaowocował depresją, to psycholog mnie zapytała, czemu do nich nie pojadę po prostu i nie pobędę z nimi? No właśnie. Więc jeżdżę. Tym bardziej że Żonka przez weekendy pracuje. No i dziś rano wróciłam. Wróciłam z wielkim hukiem, bo na widok Żonuni w oknie - zbiłam litrowy słoik z ogórkami. Brat mnie wzrokiem zmierzył (odwoził mnie samochodem) i wiedziałam, że gdybym mu to w samochodzie rozlała...brrrrrrrrrr..Ale tak, będziemy mieć ogórkową jutro, bo ogóreczki całkiem czyste się pozbierało z chodnika:)) Zona wypiękniała. I w ogóle. Ten czort gotował dla mnie obiad wczoraj ( a wraca ok. 21:00 z pracy..). I podłogi umyła. I wannę ( pierwszy raz, od roku czasu :))))))))))))))) zamiłowania do porządku to Ona nie ma :)))), ale ja nadrabiam. Prawdziwa Helga ze mnie-Ordnung must sein. Cha-cha, ale po niemiecku nie mówić).

Przywiozłam sobie kasetę Ani Dąbrowskiej i teraz łażę w kółko i nucę ":Charlie, Charlie..taramtamtamtam". Niessssssssssamowita jest. No, Żona to się teraz nasłucha, bo będę trenować Jej teksty. 

Dobrze że tylko na weekendy jeżdżę, bo regularnie przywożę stamtąd kilogram wiecej i parę centymetrów w obwodach. Przy Żonie Chudzieniaszku  i Maluszku czuję się wielka....:)

Przywiozłam kilka szczepek kwiatków i zaczynam chodowlę. Zaczęłam pasjonować się ogrodnictwem. Mam dwie doniczki. Czuję powołanie. Tak sobie grzebię, słucham radia, śpiewam, piję kawę, pełny relaks...

W domku czas spędzałam grając w pasjansa-pająka. Wszystko inne (ksiażki, szycie, wycieczki rowerowe, itp.)odkładałam na czas, aż pokonam rekord Taty. tyle, że go nie pokonałam i kurczę nic innego, poza układaniem pasjansa nie zdążyłam robić...Plus oczywiście pochłanianie podsuwanych przez Mamę kolejnych porcji-a to kiełbasek, a to ciasta...Żeby Żona choć raz porządnie mnie skrytykowała! Żeby choć raz powiedziała "kochanie, trzeba trochę się wziąść za siebie". Ale Jej krytyka wciąż jest taka sama. Nie bedę przytaczać..Jestem Jej Lalunią. finito.

Jestem w kafejce z Żoną !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!...
Autor: mruczanka
20 maja 2004, 12:23

Żona siedzi obok i trzyma rączki założone i robi minkę zdziwioną....i patrzy ślipkami, i się uśmiecha, i pyta :"A czy mam patrzeć?" i idziemy razem na spacerek i na zakupy, po papier toaletowy do Rossmanna i takie tam. Żona patrzy na mnie wymownie, że ja TAKIE rzeczy tu piszę, a ona nie wie jak ja się cieszę, że ona tu siedzi obok mnie.

hi-hi!!

Żona nie chce nic powiedzieć, to chyba będziemy iść.No Zonuś? (pociera nosek, może coś powie..) No? Powiesz? (mowi "Aż ty!"). No to idziemy. pa

Bez tytułu
Autor: mruczanka
17 maja 2004, 17:32

Bladam, zmęczonam, drżącam, bo po drugiej kawie, lecz się przywlokłam do kafejki sprawdzić co u was. Zycie, gdzie Twój blog??????????!!!!!!!!!NO GDZIE?????????? Co ma znaczyć to "ex"??????????????? Upilnować człowiek niczego nie może... Gdybym w domu miała dostęp do bloga, to bym 24 na dobę Cię namawiała na pozostanie. A tak tylko z doskoku....I co zajrzę-to jakaś przykra niespodzianka..

Jaśniutka-co do wolontariatu we Wrocławiu-to nic nie słyszałam...Ale to dlatego że ja od ponad miesiąca obracam się w obrębie własnego mieszkanka-najczęściej kuchni..Mogłabym doradzać ewentualnie, jak z jedengo udka kurczaka zrobić zupę, drugie danie i deser:))

Teraz poczytam sobie co u Was..

No ale Życie, Ty przecież tylko tak na chwilkę zniknęłaś, prawda? :(

-----------------------------------------------------------------

No i lecę do domku. I przytulam Was. Edytkę, Alunię, Wiki, Bee, Fanaberkę i Placunia.pa-pa-pa!!!!!