Najnowsze wpisy, strona 29


Tarcza
Autor: mruczanka
02 grudnia 2003, 02:35

Ratujesz mnie przed wszelkim złem. Jesteś ostoją. Dzięki Tobie źli ludzie nie uśmiercili dziecka we mnie i wciąż potrafię marzyć, skakać z radości, klasakać w dłonie, cieszyć się każdym drobiazgiem, wyruszać na koniec świata......

Chcę już do domu...Chcę już jak po każdej nocy spedzonej osobno biec jak wariatka, nie zważając na czerwone światła, przez miasto-do naszej dzielnicy, na naszą uliczkę..do naszej kamienicy, szybciutko na IV piętro, prosto w ramiona Mojej Jedynej, czekającej ZAWSZE w drzwiach..Żeby mnie rozebrała, poskładała po żonkowskiemu szaliczek..Żebym mogła zanurzyć się w ten Najjedyniejszy, Najcudowniejszy Zapach na szyjce.

Kocham Twoje oczęta, z rzęskami w zewnętrznych kącikach, co zawsze są wilgotne, jakby łezka na nich zawisła i muszę, MUSZĘ  ją zlizywać, sprawdzać, czy to aby nie oznaka, że skrywasz płacz, że jest Ci źle..I kocham Twoje włoski..Kocham je z rana, poczochrane, zmierzwione, gdy cała zarumeniona chowasz głowę w poduszkę i natychmiast chcesz się czesać :)) Kocham paznokietki..i każdy paluszek okrągły..toczony :)) ..dreszcze, które mnie prechodzą, gdy poprawiasz mi chociażby kołnierzyk..Te paluszki...choćby musnęły jedynie..Jesteś cieplutka, mięciusia i MOJA. Żoneczko. Żonuś. Misiuniu. Pisiuniu.

 

Małżeństwo
Autor: mruczanka
30 listopada 2003, 18:07

Dobry wieczór we Wrocławiu..

Kolejna niedziela spedzona w pracy dobiega końca....Jestem dziś spokojniejsza. Rano miałam dużo pracy, popołudniowy czas przecieka leniwie przez palce..Czekam na 19:00-żeby wybiec stąd w prost w ramiona Żonki.

Ostatnio mamy z Zonką koszmary w nocy..może to przez te ostatnie cięzkie dni..Dziś najpierw ona zbudziła mnie płaczem przez sen. Potem ponoć ja płakałam, ale wg słów Kici-wystarczyło że mnie pogłaskała po twarzy...Cmoknełam i zasnęłam:)

Wczoraj byłyśmy w centrum handlowym i ...wiecie w domu spluwam przez ramię i krytykuję przedświąteczną gorączkę i ganianie po sklepach, a lewdo wlazłam do sklepu-już po jakichś 15 minutach Zonka niosła niczym wielbłąd-bombki, łańcuchy, wielki kalendarz na 2004-z Kubusiem Puchatkiem, nocną lampkę, tablicę korkową do kuchni ( żebym Jej mogła zostawiać wiadomości na karteczkach..np. Kocham Cię :)..itd... Potem przez godzinę wybierałam kolczyki... Ja-która nie potrafi nosić żadnej bizuteri..Która w bólach i cierpieniu znosiła przekłuwanie uszu po Komunii Św... i przez lata nie miała złamanego pierścionka-nagle zapałałam żądzą posiadania wszystkiego co się świeci..Nie wiem co mi odbiło..Chyba nadmiar jarzeniówek w sklepie i ta świąteczna muzyczka sącząca się przez cały czas..Kupiłam malutkie kolczyki i kiedy przy najbliższej szybie sklepowej chciałam je włożyć okazało się że jedna dziurka w uchu mi zarosła...No coment.

Za tydzień jedziemy kupić choinkę, bo chcę się nachoinkować do syta-to w ramach rekompensaty za to że w święta pracuję.

Acha! ogłupieniu światecznemu nie było końca- ok. 21.00 robiłam łańcuch z wycinanek..Żona wciąż powtarzała ze rozumie mój pośpiech..Że przcież święta za pasem..jeszcze nie zdążę..:))) W kuchni wisi więc poklejony klejem biurowym łańcuch..

I love you all...bis morgen

 

Walka
Autor: mruczanka
27 listopada 2003, 22:47

Po powrocie do domu popłakałam się. Wpadłam w jakąś histerię. Sama nie wiem....nie wiem już, nie wiem jak to ogarnąć..Gdzie pójsć, kogo słuchać, komu wierzyć??? Dlaczego Fanaberko Ty bardziej ufasz szpitalom niż prywatnym klinikom?? A ja właśnie tego się czepiałam, że jak ZAPŁACĘ, BO NIKT NIC ZA DARMO NIC  NIE ZROBI, A JESLI JUŻ -TO SPARTACZY), więc myślałam, że ktoś, dobry lekarz, poświęci uwagę, swój czas, bo zobaczy na karcie napis-Wizyta Płatna....Teraz całkiem zgłupiałam..I modlę się i boję że Bóg nie wysłucha, ze jestem grzesznicą, że jak trwoga to do Boga, że inni mają pieniadze, znajomości, układy, ze ich się leczy, lecz nawet opłacenie lekarze się mylą, później są reporatże w telewizji, Interwencja na Polsacie.......bo taka młoda, a pomyłka lekarzy i zmarła..

Tym sposobem wcale nie mogłam zasnąć po wczorajszej nocce i teraz chodzę w pracy po ścianach, dobrze że jest koleżanka z poprzedniej zmiany, bo dostałam jakichś skurczy i zwymiotowałam...na szczęście dobiegłam do toalety..

Rano leżałam i próbowałam sobie przypomniec wszystkie warzywa, których spozycie ma niby chronić przed rakiem..Brokuły, winogrona, pomidory, i tak w kółko..nie mogłam wymyślić nic ponad to i zpadłam w trans..

Jak walczyć ?

Przecież czasem Bóg..no przecież umierają nawet dzieci....Nie mogę o tym mówić. Kocham Żonę nad zycie. Ona to moje życie. Wszystko.

SZYBKO
Autor: mruczanka
27 listopada 2003, 02:42

Zaniedbuję mój pamiętniczek i zaniedbuję blogowych Przyjaciół. Wybaczcie. Dziś mam jedną z pracowitszych zmian, nawet nie wiem kiedy wybiła 2 godzina..Do tej pory tonęłam w papierkach i dopiero co skonczyłam. Jutro znowu mam nocną zmiane..Dzień prześpie..Ale źle nie jest..Szukam po internecie adresów dobrych poradni onkologicznych we Wrocławiu. Ale jest beznadziejne nic.. Zero fachowych porad..zero specjalistów..Albo nie ma ich wcale, albo nie zakładają stron internetowych :)) Co do słynnego Dolnośląskiego Centrum Onkologicznego, to ma swą stronę , owszem ale nijak się nie umywa to, co o sobie głoszą- do tego jak jest w rzeczywistości. I może niech mi Bozia wybaczy jeśli są tam również fenomenalni chirurdzy onkolodzy, ale ja tam byłam ostatnio z Moją Żabką i dane mi było oglądać burdel na kółkach..!!!! I ja miałabym im pozwolić kroić Moją Gwiazdeczkę ?!! Właściwie, to powinnam być załamana, ale wierzę, że Niebiescy z Góry mają nas w swojej opiece...Ech..zgrywam bohaterkę, a jestem przerażona..Jedyna prywatna przychodnia we Wro- znaczy się onkologiczna, która przeprowadza operacje-ma tak beznadziejną stronę internetową..z błędami..Jakoś nie mogę patrzeć poważnie na f-mę, która odwala taką kichę, a przecież to nasza ostatnia deska ratunku. Nie dam kroić Brzoskwinki Mojej Żonki..Boże, każdy lekarz bedzie musiał przejsć test na inteligencję..Tymczasem nie mam żadnego na oku, a guz trzeba wyciąć jak najszybciej..

W sumie to aż mnie samą dziw bierze, ze ja umiem powiedzieć i czuć że nie jest źle...I może się nawet wydawać, że biorę wszystko z dystansem..A guzik z dystansem. Po nocach śnią mi się koszmary, jesli w ogóle udaje mi się zasnąć. Ale za dnia trzymam się , a to wszystko dzięki Miłości, która rośnie, z każdym dniem choć wydaje mi się że to niemożliwe..że już jest bezgraniczna, nieogarniona..Każdego dnia patrzę w te oczęta kochane i czuję falę niebiańskiego spokoju. Dziś Żoneczka wyprawiała cuda rano..właściwie cały dzień się czort prosił o klapsa :)))))))))  Moje Agi ma dodatkowo alergię na nie wiadomo co, bo od 7 lat lekarze nie potrafią zdiagnozowac..I co rano ma okropny katar, mało powiedziane, prawie się odwadnia..i marudzi, że wygląda okropnie..ale cóż nie będę Wam przynudzać..Tylko powiem, że ona zawsze wygląda dla mnie pieknie...i vice versa, Żonka oświadczyła że choćbym ubrała worek po ziemniakach, to wyglądam seksownie..Nieźle słodzę, nie ??? Hi-hi-hi......i jest to smutne hi-hi-hi.

Boję się tej operacji. Nie ufam lekarzom. Nie ufam.

UPDATE: Z mojego szukania nadla nic..Znalazłam opis tego guzka..To jest nowotwór tylko niezłosliwy. Płakać mi się chce i dobrze że już idę do domu. Co jeszcze? Przepraszam że piszę takie długie notki. Jeśli coś się stanie Mojej Żonie-to tak jakby stało się mnie. Oddałabym Jej wszystko, zrobiłabym wszystko dla Niej, wszystko. Zaraz biegnę do domu i zaprzytulam, zacałuję. Dlaczego do kurwy nedzy akurat Jejmusiało się to przytrafić??? Dośc że biedactwo choruje ta tly einnych chorób, dośc że pracy znaleźć nie może...Dosc że tyle jest innych problemów..Czuję siętaka mała i nie wiem jak się zabrać ..jak pomóc..Czy to że zapłacę w prywatnej klinice będzie oznaczać bezpieczną, fachową operację??!! Zwariuję..

DLACZEGO WŁAŚNIE MOJE KOCHANIE ?!!!!!!!!

Miau
Autor: mruczanka
24 listopada 2003, 02:10

Miauuuuuuuuuuuuuu..... chyba skądś mnie znacie, prawda ??? Ach.. miałam już dość tego podwójnie wpisywanego hasła:)) Teraz mogę sobie konspiracyjnie pamiętnikować..hi-hi. Cały dotychczasowy dorobek jest bezpieczny pod "kluczem".

Jest 2. 40 w nocy, a ja znowu czuwam..Żoneczka śpi grzecznie...taką przynajmniej mam nadzieję, bo podejrzewam, że leży z otwartymi oczami..Pewnie mysli biedactwo tak jak ja o jutrzejszym dniu...

W takiej własnie chwili chciałabym aby rodzice przy mnie byli..

Czy będę mogła wejśc razem z Misią do lekarza ? Co odpowiem, gdy lekarz zapyta-kim jest pani dla pacjentki?

Mam tego dosć..Może nie tyle złości mnie to, ile boli... Że w świetle prawa jesteśmy dla siebie nikim. Że te 5 lat nic nie znaczy.

Ja i Moja Umiłowana Żona...

 

 

Dwa dni 2003-11-22 12:31
 

Nie wiem jak się zabrać do opisania ostatnich dwóch dni. Najpierw myślałam, że w ogóle nie będę potrafiła, i że nie chcę tego robić.

Z drugiej strony, nikt nie proszony nie wchodzi tu teraz, nikt kogo bym się bała, komu bym nie ufała....

Ostatnie dwa dni były dla mnie ważne i niezwykle trudne. Bawić się w opis szczegółów ? Opisywać przerażający chłód nocy, wdzierający się w każdą cząsteczkę ciała strach - na podwórzu szpitala onkologicznego ? Wyjdzie z tego znowu poetyczny patos, a to co się zdarzyło - było bardzo trudne i bolesne. Cały tydzień przeżyłyśmy, jak w transie, ale Bóg okazał się łaskawy..Wiemy to od wczoraj.

Do końca zycia nie zapomnę widoku z korytarza "Onkomedu", gdy za drzwiami pracowni Żona czekała na wyrok. Zapamiętam wszystko, bo czas stanął w miejscu. Drzewo za oknem, nagie bez liści, ręce tak mi się trzęsły, że nie mogłam podnieść kubka z wodą do ust, bluzkę miałam mokrą od potu.

A jak wyszła, jak zobaczyłam Jej spojrzenie, to zamiast się cieszyć, zaczęłam szlochać i nie mogę przestać do tej pory..Nigdy nie czułam czegoś podobnego. Guz jest jednak niezłośliwy...Jezu.

W poniedziałek czeka nas jeszcze wizyta u onkologa, który zadecyduje o ewentualnej operacji.

A teraz jestem w pracy i brzuch mnie boli, bo tak za Nią tesknię. Najchętniej nie spuszczałabym z Niej oka...żeby chronić, żeby pilnować...nie dać zrobić krzywdy...

Skomentuj(5)
 
Nadzieja 2003-11-18 19:13
 

Będzie dobrze, prawda ?? No bo jak ma być, jak nie dobrze...

A poza tym odwiedzę wszystkich jutro, bo teraz lecę do domku. Mam pod rząd dwie zmianki w pracy po 12-ście godzin...amen

Skomentuj(8)
 
Odlatuję na inną planetę 2003-11-16 01:29
 

Wiecie co ? Własnie napisałam długą, madrą, ważną dla mnie notkę. I chyba byłam z niej zbyt dumna...albo to ciąg dalszy nauki o zyciu. Bo zanim ją zdążyłam zapisać - wpadł mi do biura kolega z inforamcją, że jakaś parka się pyta o wolne pokoje ....Poszłam do nich i ich spławiłam-bo z doświadczenia wiem że pijany, zamieszkały we Wro gosć bez pienieniedzy, za to z panienką-to kolejny złodziej, za którego będę płacić z własnej kieszeni(zgorzknienie zawodowe).

 Kolega oczywiście jest maksymalnie wścibski,  więc wrócił ze mną do biura i bezczelnie zaczął się gapić na monitor komputera...a ja grrrrrrrrr z rozpędu zamknęłam nie tą stronkę co trzeba i skasowałam sobie notkę-primo, secundo-on zobaczył jeden z polskich serwisów dla les.

Mam tego dosć. tego. tego. homofobów. ludzi których życie jest tak nudne że muszą się dokarmiac podpatrywaniem czyjegoś. ludzi którzy mają tak niskie poczucie własnej wartości, że muszą je 24h na dobę je podnosić krytykowaniem i poniżaniem innych.

mam dość wyróżnień..... dosc bycia taką "wyjątkową"

nienawidzę swojej pracy. nienawidzę ograniczonych, zakłamanych ludzi.

jak to się mówi???

update? :And I(iiiiiiiiaaaaaaa) I've faaallen in lo(ououou)ve.......................I and I (aaiiiaiiiiaaaaaa) I never gonna stop fallen in love with youuuuuuuuuuu....( i tu dźwięk skrzypiec...)

Notka była o legendzie. w takim razie było za wczesnie abym się dzieliła moją opowieścią.

a teraz idę się poryczeć, wyć. buczeć. łykać łzy. rozwalić coś. 

Skomentuj(5)
 
do Ż. 2003-11-12 03:53
 

"Być z tobą
Zanurzyć twarz
W twych dłoniach
I nie dotknąć nigdy dna
Nie odchodź
Proszę cię
Bo tylko z tobą
Tak mi dobrze, dobrze jest
Tak bezpiecznie czuję się (...)"

P. S. I obiecaj że będziesz zyć dłużej niż ja. Że będziesz zdrowa. radosna. Pisiulku.

Skomentuj(4)
 
Dziwny poniedziałek 2003-11-10 18:01
 

Czy nie wydaje się Wam, że dzisiaj jest taki poniedziałek jakby go nie było ?? Taki jakiś senny, wolny.., miękki... Co prawda siedzę w pracy i zdarza się to i owo ( ludzie potrafią ....). Koleżanka z która jestem na zmianie opowiadała mi jak to jej 2-letnia córeczka nauczyła się mówić "piwo". Mąż koleżanki jest kierownikiem jednego z większych pubów we Wrocławiu. Malusia zobaczyła tamdzież (jest takie słowo?) plastykowy kubek z piwem i ...... Od tej pory moja koleżanka słyszy nieustannie-"Mam piwo". Na każde pytanie "Co chcesz zjeść" albo "Pić?" mała odpowiada piwo..Tak też zapodała odpowiedź swojej babci w niedzielę..babcia się zgorszyła i zalczeli uczyć dziecinę na gwałt jakiegoś innego dźwięcznego słówka, ale mała jest oporna niezwykle. Jak tylko się wchodzi z nią do sklepu-upoimna się o zakupienie jej piwa..W domu też trzeba jej robić herbatkę z plastykowym kubku..takim po piwie..Koleżanka paliła się ze wstydu. Aż w końcu udało jej się nauczyć córeczkę nowego słowa "ciuciu" i przy pierwszej próbie ( zakupy w sklepie )-mała "zdała" egzamin krzycząc "ciuciu" w miejsce "piwo"....

Dzieci są..

No ale ja nie będę mieć takowych...

No to dobranoc..

P. S. A moja Zona wyglądała bosko dziś :)))) Rano jak mnie odprowadzała do drzwi, przed wyjściem do pracy...Te seledynowe spodenki od piżamy i białe skarpeteczki..i golfik w różowe paski...Ach, "zaduszę" Misiaka po powrocie:)))

Skomentuj(8)
 
Respekt 2003-11-08 04:00
 

Uwaga, tej notki nie da się czytać.

1. Do pracy goniłam z zakazem myślenia o czymkolwiek, aby nie rozpaść się na kawałki. Można stanąć na środku ulicy, miasta, świata, w środku życia i rozpłakać się na zawsze. Nie przestać. Albo Bóg mnie w końcu pogłaska, albo oświeci, albo będzie koniec świata. Z tym że Bóg ma inny rozkład jazdy, inny zegarek, a ja do pracy mam na 19.00. Więc myśli uwiązałam na sznurku. Na tym samym, którym ścisnęło się moje gardło. Jakiś chłopak zapytał, czy mam pożyczyć papierosa i mało co nie dotałam ataku serca. Ludzie postrzegają mnie jako normalną nawet, gdy jestem na dnie rozpaczy i nie jest to żadne poetyzowanie własnej postaci. Dno rozpaczy. Not a poetry. Blond włosy, jasna kurtka, plecak, adidasy. Tyle mnie..tyle, aż tyle, tylko tyle. Góra strachu, bólu, rozpaczy. Dokąd zmierza ten świat ????

2. Dygresja. Po kilku godzinach w pracy: Dlaczego facetom wydaje się że ZAWSZE mogą startować do 20-sto latki??? Dlaczego takim dziadkom po 60-tce, 70-tce 100-tce,  wydaje się że mogą mnie uwodzić  (obrażać swymi wulgarnymi myślami, swoimi lepkimi, wstrętnymi, brudnymi myślami) kogoś (mnie), kto mógłby być ich wnuczką, prawnuczką, pra-prawnuczką  ??????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!  Ten gatunek jest zdumiewająco ograniczony. Nie jestem feministką. Jestem człowiekiem o czystym sercu. Wszyscy faceci są do znudzenia przewidywalni. Precz. Noc w noc..noc w noc-gdy mam zmianę w pracy obowiązkowo MUSZĄ udowodnić, że miano świń jest dla nich za dobre. Dziś jeden pijany Szkot zapytał mocno rozczarowany, dlaczego jestem taka oschła dla niego?Czyżbym była mężatką?? A co myślisz stary, obślizły gadzie, że tylko to jedno-obrączka mogłaby tłumaczyć moją oschłość w stosunku do Ciebie?! P.S. Skupiłam sie na starszych przedstawicielach gatunku, bo nawet nie chce mi się pisać, jak bagienni i błotni są młodsi.

3. Starzeję się, a moja tęsknota do tego, co wzniosłe i piękne prowadzi mnie na ścieżkę, którą kroczą ...kroczą ludzie chorzy na umyśle. Boli mnie każdy dzień, bo wzniosłego i pięknego jest jak na lekarstwo. Nie ma. Nie ma. Tylko warczenie. W tramwaju, sklepie, bibliotece, na ulicy. Rozjada, popchną, oszukają. Nie to żebym miała kryzys wartości. Już miałam i się wygrzebałam. Jest jak jest. Tylko dlaczego tak źle ?

4. Żona nie dostała pracy. Obiecano Jej. Obiecano. Miała się uważać za zatrudnioną. Miała się przygotować do "wskoczenia" w grafik. Miała... Nawet nie oddzwonili i nie poinformowali, że zatrudnili kogoś innego. Podczas gdy Jej (nam) kazano wierzyć że....

5. Po co ten cały Coelho w moim plecaku ze swoim Alchemikiem?? Po co już po raz kolejny się pcha w moje zycie i mami legendami?

6. Składam zamówienie u Boga, żeby moja rodzina żyła wiecznie. Babcia ma żyć wiecznie, bo jak ona umrze, to co się stanie ze światem? Tato i mama i mój brat. I nikt nie może chorować.

7. Zima musi być łagodna.

8. Zrób Boże trochę więcej czasu pomiędzy zwykłymi dniami, gdy muszę pamiętać o rachunku za prąd, o tym że na rano do pracy, o tym co kupić na niedzielę, czego kupić więcej, by na dłużej wystarczyło,  gdy muszę wyprać skarpetki, pozszywać bieliznę, wyczyścić zlew w łazience, i poodkurzać przedpokój, pójść do dermatologa i  na zebranie do pracy, uporać się z lękiem i zapomnieć o wszystkich strasznych rzeczach, które podają w telewizji, radiu, gazetach, znaleźć odrobinę dobrej woli, by schować dumę do kieszeni, wyciągnąć rękę na zgodę, przeżyć to wszystko realne, namacalne, materialne..daj mi trochę czasu na to abym mogła dać siebie tej części, którą stworzono na szczęście i utrapienie w dzieciństwie książkami, bajkami, babcinymi opowieściami, cieplutkimi łóżeczkami, lalkami i jutrzenkami za oknem dziecinnego pokoju. Myślę że inaczej nie dam rady.  

9. Ona żyje na pełny etat. Ale z niej pracuś. ( to o mnie, zasłyszane w niebie).

10. czy powinnam jednak isc do lekarza? czy to ja jestem chora? czy to ja ? czy to mi coś dolega. jak napisać, jak przekazać, że ze mna naprawdę źle?

Wszystko ma swoją drugą stronę. Dlatego to, co może Ci dać największe szczęście, może sprawić że poznasz największe cierpienie. ....tak sobie wymyśliłam myjąc zęby.

Ponadto, dopóki nie będę chodzić niechlujnie ubrana, nie zacznę zachowywać się dziwniej, śpiewać na głos, rwać włosy z głowy itp. dopóty mogę uchodzić za taką, na jaką wyglądam po opakowaniu- na nadwrażliwą, nadpobudliwą ruchowo, jasną, zarumienioną, skrajnie reagującą, spontaniczną w okazywaniu emocji, pracowitą, (kiedyś zdolną i ambitną), solidną blondi. Bylem tylko trzymała się rytmu..wstawała, ubierała się...i tak dalej. NIKT NICZEGO NIE ZAUWAŻY. WIWAT XXI (TWENTY FIRST) CENTURY.

Musiałabym pójść do reality show. Odpowiedź na wszystko dostałabym w smsach.

Skomentuj(7)
 
Pożyteczny dzień 2003-11-04 04:40
 

Jest po czwartej nad ranem, tak więc nadeszła pora aby sobie zrobić rachunek sumienia i zapisać dla siebie, a także dla potomności mój zwyczajny, przykładowy dzień....(piszę w baaaaaaaardzo poważnym nastroju :)

Otóż jakos tak nam zleciało z Żoną, że wstałyśmy po 12.00 i.... położyłyśmy się znowu.

Zauważyłam, że to nasze długie spanie przyczynia się do coraz większych rumieńców na mojej twarzy:))))))))) Jednym słowem krążenie mam chyba niezłe..ehm. Potem zaczęłysmy robić sobie sniadanko. Nie będę się rozwodzić nad tym co jadłyśmy i co zazwyczaj jemy..jest tego tak duzo...ale jest smacznie...Tak więc zjadłyśmy to sniadanie ok.13:00 i zaczęłyśmy snuć plany obiadu...potem coś tam się pokręciłam po łazience, a Żonka dokupiła parę rzeczy w sklepiku na naszej uliczce. Potem się położyłyśmy, bo mnie strasznie bolała głowa....Potem zjadłysmy drugie śniadanie. Potem Żona robiła mi masaż głowy. Ja oglądałam moje bohaterki -Xenę i Gabrielę...Potem się znowu położyłyśmy bo było zimno....tak zimno, że nie miałam siły się zmusić do pójścia na obowiazkowe zebranie w pracy...No i nadeszła godzina 18:00...Nie zdażyłyśmy zjeść obiadu...Pognałam na tramwaj i dopadłam go w ostatniej chwili..niestety-od dziś zmienił trasę i w sumie musiałam przejść na piechotę o wiele dłuższą trasę, niż gdybym z domu szła...A potem jak zwykle-koszmar pracowiej nocki. ...a ok. 21:00 Żona akurat przechodziła obok mojej pracy, więc wpadła dać mi całusa...

Jak wychodziłam do pracy i zawiązywałam buta a Żona mnie całowała po szyi, to mówiłam Jej że za to lenistwo, za to że tylko jadłam i ...i..zakopywałam się w poduszkach-teraz spotka mnie na pewno jakaś kara...żeby było sprawiedliwe. Ach, no bo jeszcze przeklinam strasznie.

Nie było zresztą tak całkiem kolorowo. Żonie pękła szklanka z kawą w środku. W zyciu nie widziałam żeby tak z jednej szklanki się 6 szuflad zalało. Żarty żartami, ale naprawdę pół godziny sprzatałam. Kminek, majeranek musiałam wyrzucić, torebeczki z zieloną herbatą namokły, mąka, cukier...ostatni raz robiła kawę. Nie wpuszczę ciamajdy do kuchni.

Wiem że to takie z pozoru bezwartościowe fakty. ...Dla mnie jednak cenne. Bezcenne. Każdy dzień życia. A ten sobie zapisuję do poczytania za lat parę.

P. S. 1....Słyszeliście piosenkę zespołu "Talk Talk" w wykonaniu "No doubt"???? Burzy się krew w żyłach....każdy dźwięk drażni w taki przyjemny sposób..."It' s my liiiiiife..don't you forgeeeet.."

P. S. 2 Jutro Myszeczka dostanie odpowiedź w sprawie pracy....Panie Boże zmiłuj się nad nami.

 

Skomentuj(7)
 
Nie to.. 2003-11-02 15:54
 

Nie to żeby stało się coś złego, choć zawsze zanim zdażę taki wniosek na głos powiedzieć, już coś złego sie dzieje, więc może nie powinnam zapeszać i czekać spokojnie do wieczora. A jednak dzisiejszy dzień jest stanowczo za cichy. Stanowczo zasiedziany. Muszę to napisać, choć lepiej by może było przemilczeć, nie przyznać się, w końcu jestem w pracy:)))))

Nuuuuuuuuda...

Acha..

nabawiłam się urazu do całej włoskiej nacji. Wystarczył jeden natarczywy Włoch, który stał i wciąż powtarzał "Why?"(na moją odpowiedź że się z nim nie umówię) ...Powtarzal przez wieczność.."Multo bellissima..").Co mu miałam powiedzieć? Że mam Żonę..że mam kogoś kto jest całym swiatem i nawet te kilka słów wymienionych z nim uważam za stratę czasu...Nie mogłam się uwolnić od tego głupka, a dzis znowu przyszedł...A może ja jestem jakaś niesypmatyczna..że go tak niedelikatnie spławiłam?? No bo dziś przyjeżdża Żoneczka i gdy ten Włoch podszedł do recepcji to wpadłam w taką furię, bo poczułam jakby mi ten dzień zbrukał..sprofanował...Po prostu sobe wyszłam na zaplecze i udawałam że go nie widzę..Stał stanowczo za długo. Każdy idiota już by się domyślił że nie jestem nim zainteresowana, ale włoska nacja jest wyjątkowo tępa. Poszedł do pokoju i zadzwonił do mnie...A może ja jestem polską chamką?? A może powinnam być subtelna, bo to biedak jest na obczyźnie.....:)))))))))))))....jasne......:))) 

Linki dodam jak tylko je znajdę... mam zapisane w wordzie, jako że już zbyt wielki mam oczopląs żeby grzebać się w html-u....mam zapsiane tylko że ten komputer mi padł

Skomentuj(2)
 
LISTOPAD 2003-11-02 10:20
 

Listopad się zaczął od niedzieli...w pracy.

Skomentuj(5)