26 marca 2004, 00:40
Mruczanka zachorowała. I nie wiemy kiedy wyzdrowieje.
Mówi się trudno.
Mówi się że jedna ofiara nie ma znaczenia, gdy ginie w tłumie.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Mruczanka zachorowała. I nie wiemy kiedy wyzdrowieje.
Mówi się trudno.
Mówi się że jedna ofiara nie ma znaczenia, gdy ginie w tłumie.
Nie mam czasu na siebie.
Nie zdażę dziś nic napisać. Engel, kochanie-jutro mam nockę, odpowiem Ci jak nalezy. Dziś mogłabym tylko po łebkach..uyyyyyyyy, mam nadzieję, ze wybierasz się do Wrocławia w takim czasie, że jak Ci jutro odpiszę, to pomogę.. W sumie, to ja sama, jak miałabym, zapłacić za nocleg, to max-10 zł..:)) Bo uważam, że płacenie za kawałek łózka w jakimś nadętym hotelu 500 zł to przesada..Wiesz-w sumie prawie w samym centrum jest Hotel Tumski-oni tam maja najnizsze ceny jeśli chodzi o hotel..Aczkolwiek i tak wysokie, ale mają tez schronisko, dośc przyzwoite.. Bez pościeli kosztuje coś ok. 30 zł. Co do typowo tanich hoteli-to są to raczej poPRL-owskie-i takie podejrzane lokale, że nikogo bym tam nie wysyłała.. Ech..jutro reszta. W sumie maila powinnam, przepraszam, ale to przez to że zaraz będę się zbierać..Zonka nie w sosie-dziś była u lekarza i jakies nowe tabletki dostała..Załamana i w ogóle, muszę się ostro zabrać do pocieszania.
UPDATE: KURWA MAC JA MAM DNIÓWKE W ŚRODĘ, A NIE NOCKĘ JUTRO:*(((((((((((( MAM DNIÓWKĘ W ŚRODĘ I NOCKĘ W CZWARTEK...I'M SO SORY..RAZ W ZYCIU MNIE poprosiłas o cos, a ja nie mam jak Ci napisac. O.K. SDpokojnie.
Od nowa. Tumski-jest na Ostrowiu Tumskim, ma ** i jest jednym z najnowszych w tym starndardzie. Jest jeszcze Campanila, ale tam jest drogo-ok. 200 zł za SGL. W sumie to nie wiem czy chodzi Ci o hotel, czy o coś normalnego.. Z czystym sumieniem mogę polecić tylko to schronisko-w Tumskim. Reszta hoteli w rynku, czyli : Mercury-Panorama, Art, Prima, my, Dorint, dawny Exbud-dzis Patio, wsyztskie są drogie i nadęte-jakieś 300-400 za SGL. U nas nawet 423 zł teraz. Co do schronsik-Tumskie znam, tam pracują moi dawni znajomi..Dzis już mi się kontakt z nimi urwał, ale kiedyś tam bywałam-i wiem że jest czysto.. A tak w ogóle, to bedziesz miała czas odwiedzić starą koleżankę z blogów?:)
teraz już lecę naprawdę..
UPDAte 2: Do Wiki: Główka do góry!!
A więc poniedziałek dziś mamy? oooooooooo..spać !!!! No ale ja już w pracy jestem, zeby nikt nie myslał, że się wyleguje..W łóżku Żona została..;) Nudny dzień się zapowiada..Przynajmniej do 19:00..Potem to co innego..Potem wracam do swego gniazdka..Wczoraj się trochę przypaliłam u Zonki w klubie..trochę.. Żona rano zapytała :"Chciałabyś być Murzynką?"..powiedziałam, że tak :)))))))))))))))))))))))))))))) uuuu...
Dobrej kawy bym się napiła..Ale takiej z cukrem i mlekiem.. Ktoś zaserwuje?------------> ----------->
------------->taka jest pogoda we Wrocławiu..pod zdechłym kotem...I spac się chce...smuutno..Wszyscy czują wiosnę. Gdzie się nie obrócę-ludzie unoszą się lekko nad ziemią.
Ja doznałam cudownego ozdrowienia. Po prostu zapalenie zatok i węzłów chłonnych ..no kurczę zapomniałam, że chora jestem a jak sobie przypomniałam, to już zdrowa byłam:) Wiosenne czary.
Żona dziś i jutro w pracy, ja dziś też ale jutro mam wolne. I robię sobie oczyszczającą kurację.. Po pracy wpadnę jeszcze do Galerii po wodę, soki, mleko i owoce...No i wyciskarkę do owoców. Zegnać zimę, to żegnać. Będę z siebie wyganiać wszystkie zimowe strachy..hi-hi..Obym tylko nie padła po tej głodówce. Żonuś tak dobrze gotuje, ze ja zaczęłam czerpać niezwykłą wprost przyjemność z jedzenia....niezwykłą...objawiającą się kolejnymi kilogramami w obwodzie....a zresztą tez objawiłam niezwykły talent do gotowania. A mama zawsze się bała, że ja niczego nie bedę umiała w kuchni zrobic. I fakt, nigdy nie chciałam niczego się uczyć. A potem zamieszkałam z Żoną i po prostu w Naszej Kuchni stanęłam przy garnkach- i ... Makłowicz...
A propo gotowania, ostatnio wracam z nocki, a tu Żona-w piżamie, z łyżką w dłoni..Spać nie mogła..Pytam się "Co Ty Koteczko robisz?" A ona, że pomidorową gotuje..Boże, 7:00 rano, a tu Maluch gotuje zupe..Na dodatek-zdążyła mnie odprowadzic do pracy poprzedniego dnia, potem ok. 21:00 zrobiła pranie..Szok..A jak wstałam po odespaniu nocki, to zastałam ją w dużym pokoju ze szmata-okno umyła..Okienko..-4,5 metra..Tylko po stópkach całować..
Zamiast notki chciałabym tu zostawić jakieś dźwięki.. dzwonki..coś co się śmieje..żeby brzmiało zielono. yyuuuupiii
Fajnie jest...fajnie...tańczymy w kuchni lub pokoju...Nakładamy maseczkę na buźki, a potem jesteśmy umazane od stóp do głów, bo tak trudno znieść 10 minut bez pieszczot...fajnie...cuuudnie..Spacerujemy, ręka w rękę...A powietrze lekkie jest i pachnące obietnicą oszałamiającej wiosny i gorącego lata..Gotujemy..zrobiła przepyszną zupę wiosenną...objadamy się..pakuje mi czekoladki do buzi..Kupiłyśmy pluszowa kaczuszkę..-Miluszkę, co z nami śpi...Chodujemy szczypiorek i pietruszkę-mamy swój mini ogródek...A jutro pojedziemy na zakupy...fajnie jest..Obiecała,. że się ze mną rano położy, ajk wrócę z nocnej zmiany...
Moja Żona..
a w chwilach miosnego uniesienia-często wstrząsa mną płacz.. A ona zcałowywuje te łzy..nie mogę się powstrzymac,...czuję jak jestem jej oddana absolutnie..oddana..
Wczoraj chciałam ją nieść do łazienki, leżała taka umęczona pracą.. a ten czort zaczął warczeć ..wrrr..grrr... Ty Ziona niemożliwa jezdeś..niemozliwa i kochana.
No i rozpoczynając szósty rok nieoficjalnego małżeństwa-stałam się Żoną-Narzeczoną, bo Myszka trzymając pudełko lodów kokosowych oświadczyła mi się a ja powiedziałam i mówię dla porządku-codziennie po kilka razy "Tak, tak, tak!!!"..
i nie wiem czy 6 maja, czy 10 czerwca?
będzie pięknie...mmmmmmmmmmmm
Grunt to się rozpędzić i wywalić zimę za drzwi. Uporządkowałam przynajmniej trochę w swym wnetrzu..Lęki poupychane na półeczki z napisem "Na później". A może jutro u lekarza usłyszę słowa otuchy zamiast wstrętnej diagnozy? Może wszystkie dorosłe rozmowy, które muszę odbyć-z góry sa skazane na sukces, bo tyle się nabałam, naniepokoiłam i naprzezywałam, że Anioł Stróż mnie wspomoże dodatkowo, dubeltowo:)?
Tymczasem robię wiosnę w mieszkaniu. Postanowiłam..przynajmniej dopóki się nie rozmyslę, że jutro, po wizycie u gi jedziemy z Żoną na zielone zakupy. Myszka przystała na wszystko-już dziś..Dzwoniłam do niej do pracy i powiedziała "Wszstko, cokolwiek sprawi, ze będziesz sięczuć lepiej." A więc jutro ścinam włosy, wywalam stare zasłony, kupujemy nowe-zielone, plus wstążki na firankę, a tę wypiorę, umyję okno, wywalę wszystkie stare gazety, pamiętniki we wstążeczkę i do szafy, leki na dno , na jakąś głeboko schowaną półkę. Kupujemy hantelki, dwie doniczki z kwiatami, takie śliczne widziałam-poastelowe doniczuszki, w małe stokrotki. No i okno otworzę na oścież.
Że tak powiem w dupie mam swoje zapalenie zatok i węzłów chłonnych. W dupie wszelkie infekcje. I w dupie zapuszczanie włosów i kolekecję spinek wszelkiej maści.
A Zonuś kochana jest. kochaniutka. rano włosy miała jak irokez i to na jedną stronę, i zmęczone to było takie, bo zmiane sobotnią jej przedłuzyli do 22,00, więc wraca ok. 23:00, no więc rano się obudziła i tak pięknie bełkotała "koooam cie koaanie, koocham cie badzo"...No i znalazłyśmy sposób na ćwiczenie stópek;) Wystarczy że stanę trochę dalej od łóżka na którym leży, a już próbuje mnie niby że nie próbuje-zaczepić nogą..Napręża tą stópkę, rasowa baletka normalnie..A niby przez godzinę nie mogła woreczka w stópeczkę chwycic na korektywie..no-no..Och już widzę to oburzenie, gdyby wiedziała, że ja o tym pisze na blogu...hi-hi-hi. Nie no Zonka bardzo poważna jest..baaaaardzo.. Takie poważny, dorosły krasnal.
spróbujmy wszystko uporządkować..Może nawet już jest trochę lepiej.
"(...)Mały Książę był blady ze złości.
- Od milionów lat kwiaty mają kolce. Mimo to od milionów lat baranki jedzą kwiaty. A czy nie wydaje ci się godne wyjaśnienia, dlaczego kwiaty zadają sobie tyle trudu dla wytworzenia kolców, które nie służą do niczego? Czy wojna między kwiatami a barankami nie jest rzeczą poważną? Czy to nie jest ważniejsze niż rachunki grubego, czerwonego pana? Jeżeli ja znam jedyny kwiat, który nigdzie poza moją planetą nie istnieje, i jeżeli mały baranek może go któregoś ranka zniszczyć za jednym zamachem, nie zdając sobie sprawy z tego, co czyni, czyż nie ma to żadnego znaczenia? (...)"
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
"(...)- Dobry wieczór - rzekł Mały Książę na wszelki wypadek.
- Dobry wieczór - powiedziała żmija.
- Na jaką planetę spadłem? - spytał Mały Książę. - Na Ziemię, do Afryki. - Ach... więc Ziemia nie jest zaludniona? - Jesteśmy na pustyni. Na pustyni nikogo nie ma. Ziemia jest wielka - odrzekła żmija. Mały Książę usiadł na kamieniu i wzniósł oczy ku niebu. - Zadaję sobie pytanie - powiedział - czy gwiazdy świecą po to, aby każdy mógł znaleźć swoją?... Popatrz na moją planetę. Jest dokładnie na nami. Ale jak bardzo daleko! - Jest piękna - odrzekła żmija.(...) Gdzie są ludzie? - zaczął znowu Mały Książę. - Czuję się trochę osamotniony w pustyni... - Wśród ludzi jest się także samotnym - rzekła żmija.(...)" ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^ "(...) Jedynie dzieci wiedzą, czego szukają - rzekł Mały Książę. - Poświęcają czas lalce z gałganków, która nabiera dla nich wielkiego znaczenia, i płaczą, gdy się im ją odbierze. ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^ - Dzień dobry - rzekł Mały Książę. - Dzień dobry - odparł Kupiec. Kupiec ten sprzedawał udoskonalone pigułki zaspokajające pragnienie. Połknięcie jednej na tydzień wystarcza, aby nie chciało się pić. - Po co to sprzedajesz? - spytał Mały Książę. - To wielka oszczędność czasu - odpowiedział Kupiec. - Zostało to obliczone przez specjalistów. Tygodniowo oszczędza się pięćdziesiąt trzy minuty. - A co się robi z pięćdziesięcioma trzema minutami? - To, co się chce... "Gdybym miał pięćdziesiąt trzy minuty czasu - powiedział sobie Mały Książę - poszedłbym powolutku w kierunku studni..." ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^ "(...)Po chwili milczenia powiedział jeszcze: - Gwiazdy są piękne, ponieważ na jednej z nich istnieje kwiat, którego nie widać... (ja: może więc nie powiem rodzicom?????) Odpowiedziałem: - Oczywiście - i w milczeniu patrzyłem na wydmy piasku w poświacie księżyca. - Pustynia jest piękna - dorzucił. To prawda. Zawsze kochałem pustynię. Można usiąść na wydmie. Nic nie widać. Nic nie słychać. Ale mimo to coś promieniuje w ciszy... - Pustynię upiększa to - powiedział Mały Książę - że gdzieś w sobie kryje studnię... (...)" |
Popatrzcie w niebo. Zapytajcie: "Czy baranek zjadł różę? Tak czy nie?" I zobaczycie, jak cały świat zmieni się dla was.
A żaden dorosły nie zrozumie nigdy, jak wielkie to ma znaczenie!