Archiwum 22 stycznia 2004


Waiting for tonight
Autor: mruczanka
22 stycznia 2004, 17:34

Kochanie ma ciotkę, która wierzy w medycynę niekonwencjonalną i przekonuje wszystkich znajomych, żeby skorzystali, a rodzinę ładuje w samochód i wozi do bioenergo....jasnowidzo...i tak dalej. Dzwonię do Rybki z pracy i pytam gdzie się podziewa, a ta szepcze, że siedzi z ciotką, kuzynką i jej synkiem na poczekalni jakiegoś cudownego księdza, który czyta z oczu chorobę..!!!!!!!   Kurczę, Żonę mi jeszcze spsują.. Ledwo człowiek spuści z oka, a tu już jakieś takie... Jeszcze tam Żabie nagadają, że ma nie iść na operację! Już ja tego księdza odwiedzę, jak namąci Misi w głowie...

Poza tym, mam Najlepszejszą Żonkę na Świecie. Pachniącą tak że,  ciepło się robi na sercu i w żołądku przyjemnie kręci...Jest najtroskliwszą osobą jaką w życiu spotkałam..Wciąż zagląda mi w oczy i pyta czy wszystko w porządku...Pyta spojrzeniem..Pyta jak mi jest na tym świecie..A mi jest najlepiej, jak mam ją blizko. BLIZIUTKO.

Come back
Autor: mruczanka
22 stycznia 2004, 14:03

Za mało, za mało, za mało. Wolny czas strasznie szybko mija. Inaczej ten w pracy. I ten gdy się martwię...

Byłyśmy w kinie na "Rozwodzie po francusku". Jedyną zaletą filmu jest Naomi Watts :))

Jestem jej miłośniczką...więc jakoś wysiedziałam...Ale Ivory strasznie nudzi.... Wydaje mi sie że jedynie "Maurycy " mu się udał.

A wczoraj miałyśmy z Żonką imieniny. I opiłyśmy je szampanem. Fajnie było. Z Żoną zawsze fajnie.