Archiwum 12 marca 2004


Full of sickness
Autor: mruczanka
12 marca 2004, 18:38

Jestem zmeczona wszystkim wszystkim..Gorączka nie spada, wciąż 37, 2 stopnie..W głowe szum..szum-szum..Ci wszyscy ludzie, którym nie potarfię podołać... Zawsze jestem perfekcyjna do przesady w pracy, ale dziś po prostu łzy mi w gardle stają na widok takich rzeczy, jak np. spieprzone raporty, które trzeba poprawić:((  Czy ja w ogóle będę kiedyś zdrowa????? W poniedziałek czeka mnie full serwis ginekologiczny... 

Dobrze że Żoneczka ma wolne poniedziałki.. Przez weekend prawie się nie będziemy widziały :(( W sumie, to mam poczucie winy, bo Koteczka wstaje piatek-sobota-niedziela rano i we wtorki też.. Ma jeden dzionek wolny żeby się wyspać. Powiedziałam Jej że nie musi ze mną iść w poniedziałek, ale ona nie chce o tym słyszeć, ze miałabym iść sama..  Kochane Kochanie Moje.. Takie dobre..

 A mnie wszystko drażni, czuję się ograniczona ruchowo, przy byle czynności się męczę.. A że ze mnie przesadny pedancik jest, to nawet z gorączką muszę przez godzinkę każdy okruszeczek z dywanu wyzbierać..Oczywiście, pod nieobecność Żonki, jak wyjdzie do sklepu, lub do pracy, to ja zaraz wstaję i do wiadra z mopem i do szmaty..Myszka by mi nie pozwoliła.. A ja nie umiem wyleżeć.. Rzygać mi się chce tym łóżkiem..Non stop tylko leki, w płynach, pigułkach i maściach.. No i ten celibat!!! Wykonczyć się idzie..Mamy w domu szpital, a kiedys było to po prostu miłosne gniazdeczko. I jak tu mieć dobry nastrój? Nawet nie można swojego seksusia trochie seksualnie wykorzystać ;((((  Jestem do niczego.. Całkowity zakaz igraszek przez nie wiem ile jeszcze..Ja się chyba zaryczę u tego gi w poniedziałek. Mogę tylko cieszyć wzrok Moim Zgrabniaszkiem,... jak leży obok w rajtuzach w paski... A ja tyję, tyję i czuję się jak słoń.. Myszka oczywiście cały czas z zamglonym wzrokiem powtarza, ze jestem idealna..Tia, idealne zaślepnie.. Postaram się zadbać o sibie, ale najpierw muszę poczuć się choć trochę zdrowa..

Dziś w pracy muszę być do 20:00... Myli u nas okna i przez pół dnia moje biurko było wystawione na widok publiczny, brr.. Oczywiście-tępe sztuki nie zawiodły, jeden wlazł na szybę..

Coraz gorzej ze mną chyba..Głowa mi pęknie, tak mi się płakac chce. Łykam co poadnie, nic nie pomaga.. W domu Żonuś, czeka. Tak bym chciała żeby mnie porwała stąd.. Moja Pomysłowa Małżonka, co to postawiła na wannie pudełeczko, po serku Campiny w miejsce mydelniczki..Jak w rasowej menelarni..ehh ;)))  Zdyyyyyyycham...

P. S. a serek dobry był.. zamaist masełka na chlebek pyyyyyycha!

Obiadek
Autor: mruczanka
12 marca 2004, 15:01

Czy wiecie skąd piszę??? Z pokoju śniadań w moim hotelu...Założyli nam komputer-z którego nie możemy korzystać w godzinach pracy ( a więc łamię regulamin;) a poza godzinami pracy nie mamy prawa przebywania na terenie hotelu..

A wiecie, jak wyglada u nas tzw. przerwa obiadowa?

Otóż prosisz się kilka razy żeby ktoś w końcu odgrzał Ci zupę dnia..( zazwyczaj 5 razy w tygodniu żurek;),potem musisz wziąść specjalny klucz, pokwitować, że go bierzesz, potem jechać do kuchni, potem minąć drzwi z kodem ( jak wklikać kod, jeśli trzymasz tacę z zupą ?:), potem winda służbowa..zanim zjedzie, zupa wystyga..Potem na drugie pietro..Czas już Ci sie skończył na przerwę :))

No więc lecę na dół..i dostanę opieprz..

pa-pa