01 marca 2004, 21:23
Były pyszne placuszki ziemniaczane dziś na obiad-poezja smaku... I wclae na nie nie zasłużyłam swoim buczeniem, zmiennym nastrojem, łakaniem, narzekaniem i zrzędzeniem..A już na pewno nie rzucaniem ścierką :).. Ale dostałam pyszne placuszki-bo mi się zachciało..zamarzyło...I Kochanie upiekło rumiane, pachnące, smakowite!!! Obiad był pychotny.. Ale chyba muszę pomyśleć o areobiku..:)) Co tu robić, gdy Żona tak smacznie gotuje? No i kupiła pączka większego niż talerz..i zjadłam na deser przed obiadem..
P.S. No.jak już pomarudziłam przez pół dnia w łózku, to pod wpływem Kochaniutkiej zdołałam zupę ugotować..
Teraz idę do pracy..dużo mi zostawili jak zwykle do roboty papierków..Potem zajrzę do Was. Pa-pa