Green light


Autor: mruczanka
06 marca 2004, 08:02

Poszłyśmy na kompromis..Mamy więc zieloną doniczkę z pietruszką i cebulką na szczypiorek.. Bo gdy oświadczyłam, że chcę mieć kwiatka Żonuś zrobiła duże oczy i zapytała, czy to znaczy, że trzeba "to" będzie podlewać.... Nie chce Jej stresować kwiatkiem w domu:)) Ona znosi tylko suszki....Stara historia..Kiedyś zostawiono Jej pod opieką wychuchaną paprotkę....I szlag kwiatek trafił... No to zrobiłam mały warzywnik. Ja będę mieć coś zielonego na oknie, a Misia podsumowała, że jedzenie w doniczce się nie liczy..:)

Zostawiłam dziś Skarbka takiego chorutkiego..Wychodziłam o 6:15 do pracy... Powinna dziś leżeć w łóżeczku cały dzień, ale idzie na 10:00 do pracy i wróci dopiero ok. 21:00.

Wczoraj byliśmy w trójkę, (z moim bratem) w kinie na "Nadchodzi Polly"..Z trzech filmów na których byłyśmy ostatnio-ten był dla nas najlepszy..Przynajmniej przez chwilę mogłyśmy się pośmiać..

U mnie w pracy coraz gorsze szykany, zmiany dyrektorów..Upomnienia, zebrania, rzygać się chce..

Wiosna idzie i mogłabym się cieszyć, gdyby nie to że ledwo wystwię główkę do słońca, to juz jakaś ciemna chmura zasnuwa niebo..:(( To co się dzieje u mnie w pracyto możnaby jakiś reportaż zrobić..o mobbingu (tak to się pisze?)

A dodatkowo męczy mnie jeszcze stara-niezałatwiona sprawa....A mianowicie tajemnica... Dusi mnie tak bardzo, ze niedobrze się robi.... Mamo, Tato, od ponad pięciu lat mam Żonę, którą kocham, szanuję i  z którą chcę być po kres moich dni.. I dłużej jeśli to możliwe.

Ciekawe, jak długo trzeba czekać, żeby taka mianowicie cebulka lub taka chuda pietruszka puściły zielone listki....?

my silent
06 marca 2004
o wlasnie: nie martw sie.. bedzie dobrze.. ;)
06 marca 2004
Agus moi rodzice nie sa chorzy az tak abym mogla sie bac, ze cos sie im stanie...zreszta moi wiedzą tak naparwde...ale mama to typ płaczący...a ja nie lubie jak Ona płacze - zreszta kto lubi łzy swojej mamy? Nikt. Z drugiej strony dziwi mnie, dlaczego miałaby płakać, albo dlaczego Twojej miałoby sie pogorszyć..przeciez jestes zdrowa a to chyba najważniejsze, ze nic dziecku nie dolega, że jest szczęśliwe...tylko ze mowa o tym jest troche bezsensu...bo My to wiemy wszytsko, ale co z tego...ale tobie radze powoli jakos zacząc im mówic...tak troszke..częsciej sie spotykac i mówic, bo chodzi tez o ciebie - teraz to Ty sie meczysz, dlatego zacznij...pytasz "jak?" - to samo Ci przyjdzie...zobaczysz...i nie martw sie, bedzie dobrze:)
aga-c.d.
06 marca 2004
chodzi mi o to że oni ZASŁUGUJĄ na prawdę, na szczerość na zaufanie.. ALE JA NIE POTRAFIĘ TEGO WYZNAĆ..Boję się, że ich stracę, że nie zrozumieją, że nie będą umieli PORADZIĆ SOBIE Z TYM, że odbije się to na mamie, a ją trzeba chronić, ciężko chorowała, nadal jest chora..Jejku...
aga-mrrr
06 marca 2004
ja skończę 26 lat w tym roku..Poza domem mieszkam od dawna..Właściwie od 6 lat..Rodzice widzą mnie raz na jakiś czas i nie są w stanie obserwowac mojego codziennego życi ana tyle, by sami zauważyć.. Zresztą, nawet gdyby,...nawet gdyby... Czuję, że jestem im winna prawdę.. Zawsze się dla mnie starali.. Ale nie potrafię rozmawiać na ten temat z nimi... Jak zacząć? Co będzie potem? A przecież nie mogę trwac w kłamstwie..Przecież muszą mieć szansę przeżywać moje zycie ze mną... Przynajmniej na tyle na ile mozna z takiej odległości..Chodzi mi o to, że coraz częściej budzę się z koszmarnym lękiem, ze tak naprawdę moi rodzice mnie nie znają.. I że kiedyś, za 40 lat walnę im taką nowością, że mam Żonę.. I że będzie to dla nich cios-że ukrywałam prawdę tyle lat..
06 marca 2004
hmm ja mieszkam w malym miescie, a rodzice tolerancyjni, ale jak nie chodzi o ICH dziecko...no i musze stwierdzic, ze zyjący troche według maksymy: "co ludzie powiedzą"...a to chyba najgorsze, bo nie moge być totalna egoistka i patrzec tylko na to co dla mnie jest dobre...oni tez sa wazni, dlatego chyba pozostaje mi czekanie az sie odwazą powiedzic "E. My Wiemy" - pytanie tylko czy to nastąpi kiedykolwiek...
aga-mruczanka
06 marca 2004
ale nie znasz moich rodziców..Oni są inni..zupełnie inni..Mama po cięzkiej chorobie psychicznej..Tato taki skomplikowany...No i w ogóle..Miejsce skąd pochodzę..Mała wieś.. I mój związek emocjonalny z rodzicami..Taki spazmatyczny..Taki mocny...a jednak taki nieszczery..aż brzuch boli..
06 marca 2004
POdlewanie kwiatków - wole się nie wypowiadac, ale reaguje podobnie jak Twój Skarb;)..co do mobbingu - to u mnie tez jest, a pracuje w instytucji panstwowej - zaden 'prywaciarz", a mobbing na calego i blee ludziska niektorzy...a tajemnica? hmm a moze powiesz i sie dowiesz, ze Oni wszyscy wiedzą? a jak nie wiedzą, to może niech sie dowiedzą...ja swoich przygotowuje wciaż i wciaż i mimo że wiedzą, to udaja, że nie wiedzą, bo przeciez K. to tylko kolezanka;) hehe:)) Agus Usmiech proszę:)
brunetkowo
06 marca 2004
co do kwiatków to reaguje podobnie jak Twoje Słońce - "to trzeba bedzie podlewać, to ja nie chce!" ... no cóz.. jedne lubia kwiatki, drugie nie...a tajemnica? Żadna tajmnica... gdyby nie stereotyp nie uwazałabys tego jako tajemnice, tą ktora Cie przytłacza...

Dodaj komentarz