Po tak długiej nieobecności mogę napisać tylko jedno: hopla-hopla, sialala, tupu-tupu, na-na-na. Miau, mru, puku, stuku-stuk, hopsa-hopsa, to be here it feel so good;
W międzyczasie natomiast sierpień uroczo zmienił się we wrzesień;
zapuszczam włosy już teraz (lat 26), żeby powitać 30-stkę na karku, jako interesująca kobieta długowłosa;
od kwietnia nie było dnia, żebym była zdrowa. Teraz od dwóch miesięcy walczę z anginą. Przypadek bardzo interesujący. Nie przechodzi. Wyglądam tak blado i niewyraźnie, że wystarczy ubrać coś czarnego, a nikt nie ma odwagi zapytać, czy przypadkiem pogrzeb? Nie. Ja tak wyglądam.
Żona dostała pracę w szkole. A więc pół dnia siedzi w gimnazjum, gdzie zmaga się z problemami współczesnej młodzieży-jak zrobić przerzut bokiem, gdy się ma sztuczny rubin w pępku, świeżo wmontowany? Natomiast potem Żonka wpada na obiad, połyka go w biegu i leci na drugi koniec miasta do pracy numer dwa, gdzie zajmuje się starszą młodzieżą i rozwiązuje problemy w stylu: "Proszę pani, jak będę ćwiczyć raz w tygodniu, to schudnę o 20 kg?"
Ja siedzę w domu, bo primo chora, secundo-chwilowo nie pracująca i dla urozmaicenia chciałam dziś sobie kupić druty i wełnę i wydziergać kamizelkę, ostatecznie szalik. Ale najtańsze druty (wyglądały, jak pałeczki od perkusji) kosztują 30 zł. Tak więc przestałam narzekać na drogie ceny swetrów. Przecież wełna i druty, to już człowieka nie stać na nic więcej
Czy będzie to źle widziane, jak w akcie desperacji podam swój nr telefonu publicznie?
Umieram w samotności, do zupy kapią łzy.
Jeśli ktoś potrafi przeczytać między wierszami to, co kryje się powyżej, to bardzo, bardzo, bym okazała swą wdzięczność. Czy ktoś we Wrocławiu też samotnie gotuje zupy i nie pomyśli, że szukam więcdej niż przyjaźni? Mam błogosławieństwo Żonki, która cierpi tak samo. To miasto jest duże, zagonione i anonimowe.
Puk-puk> Tu ja. 0 501 342 806.
Dodaj komentarz