Bez tytułu
21 czerwca 2004, 15:30
Dni mijają a ja się trzymam nie wiem czego, wewnętrznego przekonania? Tylko nie mam przekonania do niczego. Mam raczej odrzut od tych pajaców w garniturach, których ostatnio dane jest mi poznawać. Szukam pracy. Znaczy maluję się rano, prasuję, ubieram i wygladam niczym rasowa kretynka. Fuj. Znowu nie mogę spać. Dziś miałam ochotę wyskoczyć z łóżka już o 5 rano, gdyby Żona nie złapała mnie w swój misiowy uścisk pewnie snułabym się do rana po kuchni. Miesiąc się kończy. są rachunki, opłaty. Nie ma pracy. Bo ja zwiewam z każdej firmy. Odbiło mi słowo daję. Odrzucam pracę za pracą. Bo sobie obiecałam, że muszę poczuć, POCZUĆ, ŻE TO JEST WŁAŚNIE TO. Dziś zniknęła ostatnia nadzieja. Zamiast zakasać rękawy i brać co dają-mi się marzy sprzedawanie moich obrazków. Moich pasteli. Wolę stac, daję słowo, wolę stać na ulicy i sprzedawać obrazki. Co z tego wszystkiego wyniknie wkrótce napiszę. Lub nie, bo może nie będzie mnie stać na wejście do kafejki.............
Dodaj komentarz