Between 4 and 5 a.m.
28 stycznia 2004, 04:29
Poznałam porę nocną dogłębnie..w całej rozciągłości...Myslę, że nie jestem aż tak blisko z dniem, jak zmuszono mnie bym była blisko z nocą...Znam ją w każdej sekundzie. Wiem, jak postępować, by nie zraziła chłodem....W swej czerni wydaje się brutalna...A każda gwiazda jedynie straszy odległoscią, obietnicą światła...
Jest jak księzniczka. Odnoszę się do niej z szacunkiem...Może to nawet coś więcej niż zwykła znajomość??? Może..Ona mi tego nigdy nie powie..:)
Noc milczy. Lecz to własnie kocham. To, że w jej głebi kryje się żywa rzeka. Wieczność przepływa strumieniem..tętni..
Dzień jest taki rozhukany..Dzień tyle przeoczy...Jest owszem radosny, jasny i dobry. Lecz dzień należy do wszystkich. A noc do niektórych.
Jak każda wymagająca kochanka-zagarnia dla siebie jak najwięcej..Hmm...Bardziej zachłanna jest tylko pustynia, która zdziera ubrania, oblepia piaskiem, wdziera się w każdą cząstkę świadomości...we wszystkie zmysły..wypełnia po brzegi swą ofiarę..A gdy już padnie się przed nią na kolana-wtedy wskazuje drogę do raju, bądź nie..gdyż chce sobie zachować wybrańca na zawsze.. Noc nie używa tak drastycznych .środków...Aczkolwiek dziś próbowałam czytać...Męczy oczy i mogę jedynie spoglądać przez okno i topić spojrzenie w jej mroku...Chyba to lubi..Na nic innego mi nie pozwala...Jednym słowem już mnie sobie wychowala...Przez te cztery lata..Noc lubi twarde sztuki. Ja - to wyjątek. Ja nie byłam twarda. I wciąż nie jestem za dnia. Ale noc się uparła...Właśnie na mnie..Szczęściara ze mnie..;)))) Och..chętnie bym komuś to szczęście podarowała...
Ach...FIGA Z MAKIEM...Figa z makiem...pani nocy. Dziś wieczorem zupełnie nie będę chcieć wiedzieć, czy są gwiazdy na niebie. Dziś wraca do mnie Moja Gwiazdeczka.. Że też sie nie domyśliłam, dlaczego Pani Noc jest taka wściekła?:) Wrócę do domku z nocnej zmiany i będęszybko spała, pięknie naszykowana..A późnym popołudniem wróci Mały Chudziaszek. Moja Kociczka. Żonuś Jedyna. Pachniąca za uszkiem. Pieszczoszka..
Dodaj komentarz