Pierwszy raz mi dzisiaj tak samotnie samej w domu...Leza£am i leza£am i w koncu wybra£am sie zrobic sobie tej plujki, tym razem bezkofeinowej...Ide na gore..s£ysze tam tam tamdadam tam tam tam tam tam ti ri riri ti ri riri..Carmen Bizeta(tak sie pisze?) rozpuszczona na ca£y regulator...Na tarasie Gienek (przypominam dla niewtajemniczonych-moj Landlord, Eugene from Ameryka, lat 63, w porywach 43 jak mu sie zdaje, u ktorego wynajmujemy do£ mieszkania) lezy w tych swoich super spodenkach i opala resztki skory. Oczywiscie pomacha£am mu z salono-kuchni..Oczywiscie zarzuci£ swoj bia£y, hamerykanski usmiech "Hi Agnes"....Oczywiscie znow zrobi£ kurnik, od jakiegos czasu przezywa fascynacje tarta jab£kowo-rabambarowa, ktora sam piecze, dok£adnie od czasu gdy kupi£ super urzadzenie do szybkiego wyrobu ciasta, a wiec w kuchni znowu kurnik...Zagryz£am wargi...Robie te kawe...Przyszed£..Sladu udaru juz wypisane na twarzy..W tym wieku bez zadnego kremu z filtrem, ani kapelusika na g£owie...Wyjmuje z lodowki chickena....Irish chicken....Patrz mowi, ten kurczak kosztaowa£ €8.00 a ja go dosta£em po przecenie za €1.00....
Uciek£am sobie z moja kawka na do£ gdzie moje krolestwo..ch£odek...okna od zachodu...Kurczak pewnie po dacie, jeszcze nas bedzie wieczorem czestowa£ jestem pewna...
hm. zacznę skubać śniadanie chyba. przymieram głodem, a Ty o kurczaku. zjadłabym, choćby świecił w ciemnościach, hehehe.
pozdrawiam i mykam do domu.
Dodaj komentarz